Mieszkanie „na flip” – perełka czy pułapka?
Nie daj się zwieść ładnej tapecie
Lśniące kafelki, modne kolory, designerskie lampy i meble, które wyglądają jak z katalogu – mieszkania po tzw. flipie przyciągają uwagę od pierwszego kliknięcia. Ale czy za efektownym wykończeniem kryje się solidne wykonanie? Jak rozpoznać, kiedy mamy do czynienia z dobrze zrealizowanym remontem, a kiedy z pozornym luksusem skrojonym tylko na sprzedaż? Mieszkania „na flip” to nieruchomości kupione okazyjnie – często do remontu – wykończone na nowo i sprzedawane z zyskiem. Rynek flippingu mieszkaniowego rośnie, a jego produkty coraz częściej trafiają do ogłoszeń jako „idealne M” dla osób poszukujących gotowego lokum. Dla wielu nabywców brzmi to jak spełnienie marzeń: żadnych prac wykończeniowych, wystarczy się wprowadzić. Tyle że flipy, podobnie jak każde szybkie inwestycje, rządzą się swoimi prawami. W tym artykule pokażemy, jak nie dać się oszukać błyszczącej powierzchowności i sprawdzić, co tak naprawdę kupujemy.
Czas to pieniądz, czyli logika flippera
Osoba zajmująca się flippingiem zarabia na różnicy między ceną zakupu a sprzedaży. Każdy tydzień opóźnienia to koszt, dlatego priorytetem flippera jest szybki remont, często niskim kosztem. Wykończenie musi wyglądać atrakcyjnie, ponieważ to ono robi pierwsze wrażenie, ale niekoniecznie musi być trwałe.
Nie oznacza to, że każdy flip to bubel. Są inwestorzy, którzy wykonują remonty solidnie, współpracując ze sprawdzonymi ekipami i traktując klientów z szacunkiem. Ale są też tacy, którzy szukają oszczędności wszędzie – używając najtańszych materiałów, skracając czas pracy, maskując wady i licząc na to, że kupujący nie zdąży się zorientować. Właśnie dlatego trzeba umieć rozpoznać różnicę.
Zanim się zakochasz – patrz uważnie
Mieszkania po flipie często zachwycają na zdjęciach. Jasne kolory, nowoczesne oświetlenie, eleganckie wykończenia, modne płytki przypominające marmur, lustrzane fronty i stylowe armatury potrafią skutecznie odwrócić uwagę od istotnych szczegółów. Jednak zanim damy się porwać estetyce, warto zadać sobie pytanie, co tak naprawdę zostało w tym mieszkaniu zrobione.
Warto dokładnie przyjrzeć się detalom. Jeśli płytki w łazience są nierówno położone, fugi wyglądają niechlujnie, listwy przypodłogowe odstają, a drzwi nie domykają się prawidłowo – może być to sygnałem, że remont był wykonywany w pośpiechu i niskim kosztem. Skoro podstawowe elementy nie zostały dopracowane, w mniej widocznych miejscach może być tylko gorzej.
Co sprawdzić na miejscu – lista kontrolna
Podczas oglądania mieszkania po flipie trzeba być czujnym. Pierwszą rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, są instalacje. Warto zapytać, czy elektryka i hydraulika były rzeczywiście wymieniane, czy tylko „odświeżone”. Jeżeli sprzedający nie potrafi okazać faktur za materiały i usługi, może to oznaczać, że instalacje po prostu zamalowano lub ukryto ich realny stan.
Niepokojącym sygnałem może być zapach unoszący się w mieszkaniu. Zapach wilgoci, grzyba, albo przesadnie intensywny zapach odświeżacza powietrza może świadczyć o tym, że ktoś próbuje coś zatuszować. Warto wtedy otworzyć szafki, zajrzeć za meble, sprawdzić kąty i listwy przypodłogowe.
Stolarka to kolejny element, który warto przetestować. Okna powinny się swobodnie otwierać i zamykać, nie mogą parować ani skrzypieć. Drzwi wewnętrzne muszą się domykać bez problemu, a klamki nie mogą się ruszać. Nawet próg wejściowy może wiele powiedzieć o jakości wykończenia – jeśli widać tam niedoróbki, to prawdopodobnie nie są one odosobnione.
Podczas chodzenia po mieszkaniu należy obserwować zachowanie podłogi. Jeżeli słychać trzaski, jeśli panele się uginają lub są nierówne – może to świadczyć o źle przygotowanym podłożu. Ściany również powinny zostać dokładnie obejrzane. Jeżeli pod światło widać pęknięcia, nierówności, pęcherze lub inne niedoskonałości, to znak, że prace tynkarskie zostały wykonane niedbale.
W łazience i kuchni warto sprawdzić wentylację, działanie baterii, podłączenia sprzętów, a nawet czas, po jakim zaczyna lecieć ciepła woda. Trzeba mieć pewność, że wszystko zostało wykonane zgodnie z normami, a nie na metodę „jakoś to będzie”.
Czego nie pokażą zdjęcia
Zdjęcia w ogłoszeniach rzadko pokazują niedoskonałości. Dzięki odpowiedniemu kątowi, szerokokątnym obiektywom i mocnemu oświetleniu mieszkanie może wydawać się większe i jaśniejsze, niż jest w rzeczywistości. Nie sposób jednak na zdjęciu zauważyć pęknięcia przy listwach, źle spasowanych mebli kuchennych, skrzypiącej podłogi czy nierównego sufitu.
Nie widać też zapachu stęchlizny, hałasu zza okna czy sąsiada, który słucha muzyki od siódmej rano. Z tego względu ważne jest, by nie poprzestawać na ogłoszeniu i obejrzeć mieszkanie osobiście – najlepiej więcej niż raz i o różnych porach dnia. Warto też zobaczyć, jak wygląda klatka schodowa, jak działa domofon i czy światło dzienne rzeczywiście wpada do środka.
Warto prosić o dokumenty
Kupując mieszkanie po remoncie, mamy pełne prawo poprosić sprzedającego o dokumentację potwierdzającą zakres wykonanych prac. Jeżeli w ogłoszeniu padają stwierdzenia o „nowej instalacji elektrycznej” lub „pełnej wymianie hydrauliki”, warto zażądać protokołów odbiorów technicznych. Jeśli sprzedający mówi o profesjonalnej ekipie remontowej, dobrze poprosić o nazwę firmy i kontakt.
Rzetelny inwestor nie będzie miał nic do ukrycia. Jeśli zacznie się denerwować, unikać odpowiedzi lub mówić, że „nie ma czasu na papierologię”, może to oznaczać, że stan faktyczny różni się od deklarowanego. Wtedy lepiej zastanowić się, czy warto dalej prowadzić rozmowy.
Kiedy warto kupić mieszkanie po flipie
Są sytuacje, w których zakup mieszkania po flipie jest dobrym rozwiązaniem. Jeżeli remont został wykonany solidnie, z dbałością o detale, przy użyciu dobrych materiałów i z dokumentacją techniczną – może to być oszczędność czasu i stresu. Szczególnie dla osób, które nie chcą zajmować się urządzaniem wnętrza lub nie mają do tego doświadczenia.
Ważne jednak, by nie podejmować decyzji pod wpływem emocji i pierwszego wrażenia. Mieszkanie po remoncie może być atrakcyjne wizualnie, ale nie zawsze będzie funkcjonalne i trwałe. Trzeba przyjrzeć się faktom, sprawdzić dokumenty, a przede wszystkim nie bać się zadawać pytań.
Remont można przeprowadzić raz jeszcze. Ale o wiele lepiej, jeśli nie trzeba go zaczynać już po tygodniu od przeprowadzki.