nieruchomoscipodlaskie.pl

Fala niewypłacalności w budownictwie. Gdzie leży problem?

Jak podaje Krajowy Rejestr Długów (grudzień 2021), budownictwo, zaraz po handlu, to jedna z najbardziej zadłużonych branż w polskiej gospodarce. Z danych zebranych pod koniec 2021, w bazie KRD widniało 47 093 dłużników z branży budowlanej, którzy mieli 1,54 mld zł zaległości. I tu zdaniem analityków, rok 2022 może być dla budownictwa znacznie trudniejszy niż poprzedni, kiedy panowała pandemia. Trwająca wojna w Ukrainie, spowolnienie inwestycyjne, brak rąk do pracy, wzrost kosztów budowy, jak również brak surowców i podzespołów – będą dla branży prawdziwym torem przeszkód. Do tego ceny materiałów i usług budowlanych, których koszt przekracza dziś wszelkie przewidywane granice. Niestety, jeśli nic się nie zmieni, realizacje staną w miejscu. O faktach i prognozach na rynku budowlanym, z Grzegorzem Dąbrowskim z firmy Białostockie Doradztwo Techniczne, rozmawia Piotr Sawczuk.

Grzegorzu, dlaczego ceny mieszkań, ceny domów, cały czas rosną?

Mamy ciężko przewidywalną sytuację na rynku. Jeszcze niedawno mieliśmy ogromny wzrost cen stali. Dziś cena ta niesamowicie spadła, ale za to ceny innych surowców poszybowały w górę. I to właśnie te wysokie ceny surowców i materiałów budowlanych oraz problem z ich dostępnością powodują opóźnienia w realizacji rozpoczętych inwestycji i utrudniają budowę nowych. Dodatkowym problemem jest nagły odpływ pracowników z Ukrainy, którzy wrócili walczyć o swój kraj. Do tego wysoka inflacja, rosnące stopy procentowe oraz ustawa deweloperska. I mamy to co mamy.

A co mamy?

Horrendalne kwoty, za produkt, za usługę, za wynajem. Za wszystko. Do tych kwot i w ich wyniku dochodzi już zauważalny spadek zainteresowania na rynku budowlanym. Ludzie zaczynają oszczędzać.

Kiedy to zauważyliście?

Koniec czerwca już wyraźnie wskazywał na spadek nowych inwestycji i w ten sposób cały miesiąc, pod względem ilości zamówień, mogę śmiało powiedzieć, że należał do najgorszych w tym roku. Nie dotyczy to jednak wszystkich branż związanych z budownictwem czy deweloperką. Są takie, które za bardzo nie mogły narzekać, jak wykończeniowa, czy brukarska, tynkarska i posadzkarska gdzie inwestycje wyraźnie wzrosły. Niestety załamał się na przykład rynek murarsko-zbrojarski, budowy domów czy instalacyjny elektryczny. Tu zamówień było wyraźnie mniej niż we wcześniejszych miesiącach. Rynek budowy domów jest słabszy o 29% od tego w ub roku i podobny jak w ub miesiącu. Ogólnie tendencja dla pozostałych branż jest schodząca, inwestycji nowych jest coraz mniej.

Przeglądałem niedawno raport jednej z agencji, dotyczący poszukiwania pracowników na rynku budowlanym w Polsce. Jest bieda… Firmy budowlane w czerwcu musiały się zmagać z nienormalnym rynkiem pracy gdzie na 120 miejsc pracy przypada jeden jej poszukujący.

Na ogłoszenia o pracy odpowiada niewiele osób i to jeszcze najczęściej bez kwalifikacji. Są to często osoby, które trzeba uczyć jak trzymać przysłowiowy młotek. Niestety, osoby te mają często wymagania co do płac – wyższe, niż osoby pracujące w branży od lat. Taka sytuacja spowodowała, że firmy podnosiły stawki za pracę po to aby pozyskać pracowników na okres wakacji. Jednak wzrost kosztów pracy oraz wyższe ceny paliw, sprzętu i narzędzi zmniejszyły rentowność prac budowlanych.

Rozmawiam z Prezesami firm, należących do ASKBiznes o obecnej sytuacji. Większość mówi jednogłośnie, rynek budowlany cofa się w swojej wielkości coraz bliżej lat 2015-16, a to dużo mniej inwestorów niż w ostatnich 5 latach. Czy rynkowi budowlanemu grozi stagnacja w 2023 roku?

Ostatnie lata nie sprzyjają rozwojowi gospodarczemu. Wynika to przede wszystkim z dwóch głównych zjawisk, czyli pandemii koronawirusa oraz konfliktu zbrojnego między Ukrainą oraz Rosją. Sytuacja geopolityczna związana z wojną w Ukrainie, która w pierwszorzędnym stopniu odpowiada za rekordową od lat inflację o globalnym zasięgu, raczej nie daje większych nadziei na spadek cen materiałów budowlanych w przewidywalnej przyszłości.

Grzegorzu, idąc dalej, czy firmy budowlane, ze względu na opóźnienia w realizacjach nieruchomości, braku materiałów, braku rąk do pracy, niewywiązywania się z terminów umów, mogą po prostu bankrutować?

Tu mówimy o pustych kasach firm budowlanych, które powodują przede wszystkim zatory płatnicze. Ciężko jest spekulować o kondycji firm, o zapleczach finansowych. W naszym przypadku absolutnie tego nie przewidujemy. Przez 26 lat wyrobiliśmy sobie renomę w różnych dziedzinach związanych z budowlanką. A jak już zauważyliśmy, ludzie cenią jakość.

Ja, mówiąc o sytuacji na rynku, podpieram się wyłącznie statystykami. Najnowsze dane GUS pokazują, że w kwietniu 2022 wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury kształtuje się na poziomie minus 17,1 (w marcu było to minus 20,1). Przede wszystkim chodzi też o drożejącą energię i surowce oraz brak komponentów i rąk do pracy. Co mogą zrobić firmy budowlane w obecnej sytuacji?

Firmy nie są w stanie gromadzić własnych środków, stają się coraz bardziej podatne na zagrożenia. Niska rentowność to chroniczna słabość finansowa polskich firm budowlanych, która jest jedną z przyczyn obecnej fali niewypłacalności w budownictwie, obok wzrostu cen materiałów budowlanych i zatrudnienia oraz brakiem ludzi do pracy. Wystarczy, że na górze łańcucha zależności nastąpi zator i zaczyna się efekt domina, dopadając najpierw ostatnie, najsłabsze ogniwa.

Polski Związek Pracodawców Budownictwa na początku roku 2021 uważał, że wyraźnej poprawy sytuacji finansowej, szczególnie dla MŚP, należy spodziewać się w 2022. Wtedy też marże dużych firm mogą znaleźć się pod presją rosnących cen na rynku budowlanym. Z badań Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że 44% firm podniosło ceny w 2021 roku, a 42,5% – marże. Plany kolejnych podwyżek marż w 2022 roku, w listopadzie 2021 deklarowało 42,1% firm. W 2022 inflacja i drożejące surowce wymuszają ciągły proces zmian cen produktów, aby osiągane marże utrzymywały się na zakładanym poziomie. Do czego to prowadzi?

Z pewnością do niczego dobrego. Ale o tym co przyniesie czas i jak będzie wyglądał rynek, będziemy mogli rozmawiać dosłownie za kilka miesięcy. Kiedy rynek jest stabilny, jest przewidywalny. Dziś, ten komfort straciliśmy. Będziemy bacznie się przyglądać i analizować.

Do tematu z pewnością wrócimy.